PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1046}

Taksówkarz

Taxi Driver
7,8 237 065
ocen
7,8 10 1 237065
8,5 53
oceny krytyków
Taksówkarz
powrót do forum filmu Taksówkarz

No właśnie... Bo szczerze mówiąc tego nie rozumiem. Zabił ludzi, prawda? Zabił. Więc dlaczego nie poszedł do więzienia?

ocenił(a) film na 10
zabriskie

To ty nie pleć bzdur wyssanych z palca, przewiń sobie kasete i porównaj. Jak po tym stwierdzisz, że to jego pismo to uznam, że jesteś ślepy. Poza tym to nie miałoby najmniejszego sensu.

ocenił(a) film na 10
martyna007

Oto część pierwsza mojej interpretacji:

Travis ma 26 lat. Wrócił z wojny, na której stracił część swojej młodości. Nie wiemy dokładnie ile czasu spędził w Wietnamie –wiemy jednak, że było to wystarczająco dużo czasu, by wrócił z niej ze zrujnowaną psychiką. Jacksparrow bardzo ładnie podkreślił znaczenie wojny w tym filmie, więc na razie pominę ten temat. Dodam tylko, że nie wiemy także jaki jest/był jego stosunek do wojny – czy wierzył, że walczy o słuszną sprawę? Czy widział w tym sens? Widzimy jedynie, że wojna odcisnęła piętno na jego ciele i duszy (ach, jak patetycznie powiedziane).


Travis nie ma o sobie zbyt wysokiego mniemania. Być może dręczą go wyrzuty sumienia (znowu wojna), dlatego nie może spać. Chce rzucić się w wir pracy, żeby nie myśleć, żeby zapomnieć, żeby uciec. Jego życie jest bezbarwne, nic się w nim nie dzieje. Każdy kolejny dzień jest taki sam – nijaki. Właściwie, Travis nie ma „swojego” życia (ani przeszłego ani teraźniejszego), jest tylko obserwatorem. Patrzy na świat i jedyne co widzi to nowojorski syf, degeneracja i zakłamanie. Kraj, dla którego poświęcił część swojej młodości to jedno wielkie bagno. Amerykański sen okazuje się być koszmarem, który go dręczy i prześladuje. [mała dygresja: moją uwagę przykuła scena, kiedy Travis siedzi z taksówkarzami w barze. Spostrzega tam dwóch czarnych alfonsów (tak mi się wydaje, że są alfonsami), którzy go obserwują. Po chwili ich tam już nie ma. Zastanawiam się czy oni byli tam naprawdę, czy Ty jedynie wytwór jego wyobraźni? Taka mania prześladowcza?] Co więcej, Travis nie próbuje uciec (i nie chce) od tej brudnej rzeczywistości – przeciwnie, szuka okazji do studiowania jej. Bierze kursy do najgorszych dzielnic, ponieważ to daje mu okazje do obserwacji. Regularnie chodzi na filmy pornograficzne, a przecież równie dobrze mógłby pójść do normalnego kina ... Nie, on celowo odsuwa od siebie każdy przejaw piękna (przykład: nie słucha muzyki, choć przyznaje, że naprawdę chciałby). Z drugiej strony, pornografia to dla niego sposób na radzenie sobie z samotnością – młody mężczyzna, bez kobiety. Te seanse stały się dla niego rutyną.

Travis jest samotny – sam jednak skazuje się na tą samotność. Odcina się od rodziny, ponieważ uważa, że nie zasługuje na to by mieć kogoś bliskiego. Boi się, że rodzice byliby nim rozczarowani, tak jak on jest rozczarowany sobą i swoim życiem. Ogranicza więc kontakty z nimi, karmi ich bajeczkami typu „praca dla rządu”.
Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku jego znajomości z Betsy. Nie sądzę, żeby ich spotkania były jedynie wytworem jego wyobraźni. Travis postrzega Betsy jako objawienie dobra, niewinności, jako osobę nieskalaną, będącą poza zasięgiem wszelkiego zła. „They can’t touch Her”. Czuje, że ona jest taka jak on – zagubiona i samotna. I oto staje się cud – ta wspaniała, najlepsza Betsy, jego Anioł umawia się z nim na randkę. Los dał mu szansę na normalne życie, na szczęście. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy dobrze to rozegrać – więc Travis się stara. Widzimy jak kupuje dla Betsy prezent – płytę piosenkarza, o którym ona wspomniała, widzimy jego elegancką fryzurę kiedy idzie na spotkanie, białą koszulę, krawacik, marynarkę, spodnie w kancik. Oznacza to, że Travis chciał wywrzeć na swojej lubej dobre wrażenie. Dlaczego więc zabrał ją na film porno? Czy rzeczywiście był tak naiwny sądząc, że ona będzie zachwycona jego wyborem? Naprawdę nie wiedział, że Betsy poczuje się urażona? Śmiem wątpić.

Myślę, że gdzieś tam w głębi duszy zdawał sobie sprawę z konsekwencji, wręcz podświadomie dążył do tego żeby Besty go zostawiła. Uważał, że ona jest dla niego za dobra. Po raz kolejny powołam się na zdanie „ They can’t touch Her” – on też na nią nie zasługiwał (w swoim mniemaniu). Spójrzmy na wydarzenia poprzedniego wieczora – młoda prostytutka ( a właściwie, dziecko) prosiła go o pomoc, a on nic nie zrobił. Sprzedał się za pognieciony banknocik. Jego bierność sprawiła, że okazał się taki sam, jak Ci którymi pogardzał. (Swoją drogą, pamiętacie w jaki sposób Travis później pozbędzie się tego banknotu? J ). To wydarzenie z pewnością odbiło się na jego psychice, wykrzywionej już wcześniej przez wojnę i obniżyło jego poczucie własnej wartości. Wrócę jeszcze na moment do sceny, w której odpicowany Travis idzie ulicą na spotkanie z Betsy. Wyraz jego twarzy...ta mina po prostu nie pasuje do człowieka cieszącego się perspektywą randki. Dodatkowo, muzyka w tle też nie wskazuje na nic optymistycznego (dzięki Eleonorko za zwrócenie uwagi na muzykę).

W tym momencie widać, że Betsy miała rację, mówiąc, że Travis to człowiek pełen sprzeczności. Ten mężczyzna jest rozdarty wewnętrznie, zagubiony w swoich pragnieniach, uwięziony gdzieś pomiędzy fikcją a rzeczywistością. W zasadzie, chyba nie jest nawet w stanie odróżnić rzeczywistości od fikcji. Niby stara się naprawić swój nietakt wobec Betsy, niby dzwoni do niej, twierdzi, że przesyłał jej kwiaty ... tyle, że ona nigdy tych kwiatów nie dostała – za to widzimy je w mieszkaniu Travisa. Kupował je, ale ich nie wysyłał. Travis chce przekonać samego siebie, że zrobił wszystko żeby naprawić swój błąd. Nie chce przyznać się przed sobą do tego, że celowo odsunął Betsy od siebie. Wmawia więc sobie, że to jej wina, że ona jest taka sama jak inne. Przychodzi mi tutaj na myśl słynne zdanie „bo to zła kobieta była”. Zimna, zła kobieta – taka jak wszystkie kobiety. Utwierdza się w swoim przekonaniu odnośnie kobiet, kiedy pewnego wieczoru do jego taksówki wsiada opętany chęcią zemsty, zazdrosny mąż (tu pokłon w stronę Scorsese, bo scena była pierwsza klasa ). To wydarzenie sprawia, że w głowie Travisa zaczyna kiełkować pewna myśl .... myśl związana z Magnum 44 ;).

C.D.N.


Pisząc, że Travis zabrał Betsy na taki, a nie inny film,żeby ją zniechęcić do siebie, bazowałam na wypowiedzi Schradera
(youtube, „making taxi driver”, cz. 3/7, od 5:27 )

ocenił(a) film na 9
woooow

No więc mi się też rzuca w oczy ta sprzeczność w zachowaniu Travisa o czym piszę zresztą w swojej notce:
http://www.filmweb.pl/film/Taks%C3%B3wkarz-1976-1046/discussion/Walking+Contradi ction,2573219

Jak to możliwe, ze najpierw brawurowo ją uwodzi w sztabie wyborczym, a potem popełnia taki głupi błąd i ciągnie ją do kina na film porno! To jest zupełnie niewiarygodne - jego wcześniejsze działania świadczą raczej o jego inteligencji. Jeśli miałoby to być z kolei celowe zachowanie jak sugerujesz powołując się na wypowiedź Schradera, to też się nie trzyma kupy, bo jednak Travis w desperacki wręcz sposób próbował nawiązać jakąś relację z kobietą. Ryzykowałby to co z takim trudem zbudował i czego tak pragnął? Czasem mam wrażenie, że twórcy filmu celowo wpisali w zachowania bohatera masę sprzeczności nie patrząc na to jak to wpłynie na ogólną wiarygodność tak zbudowanej postaci.

ocenił(a) film na 10
martyna007

"Na razie nie za bardzo zgadzam się z tym, że Travis zatrudnił się jako taksówkarz, bo jego życie było nijakie, czy nudne."

Kochana, ależ ja całkowicie się zgadzam z tym, że Ty się nie zgadzasz, ponieważ ja sama się nie zgadzam ;). Po prostu źle to ujęłam, niezbyt jasno:

"Travis nie ma o sobie zbyt wysokiego mniemania. Być może dręczą go wyrzuty sumienia (znowu wojna), dlatego nie może spać. Chce rzucić się w wir pracy, żeby nie myśleć, żeby zapomnieć, żeby uciec"

Miałam na myśli ucieczkę od przeszłości, od tego co przeżył na wojnie, od wspomnień. Tak, cierpi na bezsenność, ponieważ prześladuje go przeszłość - Wietnam.
Jego nijakie życie nie jest powodem, dla którego popada on w obłęd - ta bezbarwność i swoiste zawieszenie jest skutkiem wojny, jest sposobem na radzenie sobie z traumą. Tak to postrzegam. On sam decyduje się na nijakość i samotność, rezygnuje z własnego "ja" i skupia uwagę na otoczającym go świecie. Staje się obserwatorem, śledzi uważnie "grzechy" innych po to, aby zapomnieć o własnych. Tworząc w umyśle blokadę, odcina się nie tylko od wspomnień z Wietnamu, ale też od całej swojej przeszłości - nie pamięta już daty urodziń rodziców, ich rocznicy, daty Dnia Ojca.

Nie jest tak, że widzimy jak Travis stopniowo popada w szaleństwo - on jest szalony od samego początku filmu. Ten spokój, to opanowanie, to wsztystko w przypadku Travisa jest dziwne i przerażające. To taka cisza przed burzą.

Dramat Travisa rozpoczyna się w Wietnamie, a wszystko co nastąpiło później jest skutkiem tego.

Ok, to było sprostowanie do mojej poprzedniej wypowiedzi.

ocenił(a) film na 10
woooow

Ja mam takie pytanie,dlaczego Travis na liście:
100 największych bohaterów i złoczyńców wszech czasów (rok 2003)
zajmuje 30 miejsce wśród złoczyńców.
Teraz to już całkiem się pogubiłem,długo mi zajeła dokładna analiza tego filmu.
Zaakceptowałem w jakis tam sposób jego postępowanie jako przejaw bohaterstwa(choć mocno naciagany)aż tu nagle wyszło że jest czarnym charakterem.

ocenił(a) film na 10
Maugen

Myślę, że dlatego, że jemu bardziej chodziło o to by mieć z kim walczyć i nadal móc być żołnierzem, niż o to by czynić dobro. W końcu zabił tych alfonsów (czy alfonsa i innych tam zbirów), ale zrobił to wbrew woli Iris i narażając ją na kolejne taumatyczne przeżycie. Wcześniej z kolei planował zamach na polityka. Gdyby wyszedł ten zamach to prawdopodobnie nie wyszłaby już reszta, bo by go zabili, albo złapali. Jednym słowem działał niezgodnie z prawem, a priorytetem jego działania była chęć walki z kimś - nieważne kim. I chyba dlatego bardziej pasuje na złoczyńcę, choć z drugiej strony jego działania są wynikiem przejść w Wietnamie, więc trochę trudno traktowć go na równi ze zwykłymi złoczyńcami i mimo wszystko do bohaterów też mógłby pasować. Pewnie po prostu głównie pokierowali się tym, że działał niezgodnie z prawem i tak samo chętnie dokonałby zamachu na polityka, jak zabił "złych" ludzi, a to już do bohatera nie pasuje.

ocenił(a) film na 10
woooow

Ok :) To może ja już nie będę tamtego swojego posta kopiować, bo właściwie nic nie wnosić. Tylko właśnie napisałam tam, że nie zgadzam się z tym, że Travis zostaje taksówkarzem z nudów, na co teraz odpisałaś (to tak gwoli ścisłości - gdyby ktoś nie rozumiał o co chodzi z tą odpowiedzią to wyjaśniam, że te dwa ostatnie posty wooow są przeniesione z innego tematu - na moje życzenie by dyskusję kontynuować w tym miejscu).

Z tymże ja także nie zgadzam się z tym, że on ma jakieś poczucie niższości, albo że śledzi grzechy innych po to by zapomnieć o własnych.
Według mnie Travis faktycznie może podświadomie chcieć zniechęcić do siebie Betsy (bo np. podświadomie boi się, że nie da rady stworzyć normalnego związku), ale przede wszystkim on chyba po prostu nie umie żyć w inny sposób niż ten w jaki żył na wojnie. I chociaż wrócił już z Wietnamu i chociaż stara się żyć w normalny sposób, czyli mieć pracę, mieszkanie, znaleźć sobie dziewczynę, to jednak cały czas wraca do niego "tryb bycia żołnierzem". Jest już zbyt mocno ukształtowany jako żołnierz - jego sposób myślenia, odruchy, reakcje - by mógł żyć jak normalny cywil. I najpierw Travis mimo wszystko stara się opierać temu żołnierskiemu zachowaniu, mimo, że co chwila jego sposób patrzenia na świat przeskakuje z trybu "cywil" na tryb "żołnierz" - i to świetnie widać zwłaszcza na początku filmu, kiedy patrzy na miasto i wygląda ono jak pole bitwy - czerwony dym, hałas, zgiełk i ta zmienna muzyka - dramatyczna, kiedy włącza się "tryb żołnierza" i sentymentalno słodka, kiedy Travis wysiłkiem woli chce patrzeć na świat normalnie - jak cywil. W końcu jednak zwycięża w nim żołnierz i Travis zaczyna patrzeć na ulice, jak na pole bitwy. Tak jak na wojnie musi mieć jakiegoś przeciwnika, jakichś wrogów i musi mieć też coś o co walczy. Myślę, że dlatego z tak wielką determinacją Travis usiłuje sobie tego wroga w postaci alfonsów i miejskich szumowin znaleźć. On po prostu nie może przestać funkcjonować jak żołnierz na wojnie. Kiedy kupuje broń i zaczyna ćwiczyć, olewając Betsy - sentymentalne mrzonki, na które tylko cywil traciłby czas - Travis zaczyna faktycznie dobrze się czuć. Czuć się "na miejscu". Padają wtedy z jego ust teksty o tym, że za długo zaniedbywał ciało itd. - w tym momencie Travis jest już z powrotem stu procentowym żołnierzem. Tak jakby odnajduje swoje naturalne środowisko - środowisko wojny. Myślę, że nie chodzi tu o radzenie sobie z traumą, albo szukanie jakiegos celu, który zająłby myśli. Choć początkowo byłam właśnie za tą druga opcją. Jednak teraz jestem przekonana, że zachowanie Travisa jest po prostu powrotem do stylu zachowania, jaki mu narzucono w wojsku. On już po prostu nie umie normalnie żyć. Nie umie nie walczyć. I w sumie śmierć podczas walki z alfonsami jest dla Travisa jedynym możliwym zakończeniem życia i pewnym wyzwoleniem, bo w normalnym życiu nie dałby rady żyć jak żołnierz, a żyć jak cywil nie potrafi. Do tego pasuje też jego uśmiech kiedy tak siedzi na tym fotelu i umiera i strzela sobie z palców w głowę. Coś w stylu jakby nareszcie był wolny i nareszcie zginął tak jak zginąć powinien - od kuli i w czasie walki. Tak jakby w ogóle jego powrót z wojny nie miał sensu i lepiej by było gdyby zginął już na wojnie. Myślę, że jest to ładny komentarz wojny w Wietnamie (oczywiście nie jedyny, bo było ich sporo w kinie) pokazujący, że taki młody człowiek nawet jeśli przeżył wojnę i nie został kaleką, i nawet jeśli mniej więcej wydaje się zdrowy psychicznie, to i tak nie ma szans na normalne życie. Czyli tak jakby na tej wojnie umarli dokładnie wszyscy, bo ci którzy wracają są jak żywe trupy tylko czekające na faktyczną śmierć.

Natomiast te majaki stanowiące końcówkę filmu pokazują jak by mogło być, gdyby Travis jednak potrafił wrócić do cywilnego życia, przestać walczyć. Jak by to było "miło", gdyby dał radę i zaczął normalnie funkcjonować. I jednocześnie jak kompletnie jest to nierealne, bo całkowicie sprzeczne z jego nabytą w wyniku wojny "naturą". Bo Travis już nie potrafi żyć jak cywil, a śmierć daje mu tą chwilę pełną spokoju, zdejmuje z niego wieczny obowiązek żołnierza polegający na ciągłej walce - pozwala na chwilę się rozluźnić i wyobrazić sobie jak by to było, gdyby jednak po tym wszystkim był w stanie wrócić do normalnego, cywilnego życia. Jak by takie normalne życie wyglądało. Następnie mamy ten zgrzyt podczas spoglądania w lusterko uświadamiający, że to tylko majaki.

Taka wizja najbardziej mi odpowiada, choć zdaję sobie sprawę z tego, że film jest na tyle dobrze zrobiony, że można go zinterpretować bardzo różnie. Tuż po obejrzeniu filmu, jak pisałam wyżej, w ogóle przeoczyłam wpływ wojny i odebrałam ten film jako historię człowieka, w którym rozwija się szaleństwo. To także było ciekawe, bo to daje taką obserwację, jak człowiek w sumie w dość dobrych warunkach, stopniowo popada w obłęd - jak delikatnie/z pozoru niezauważalnie/ i jednocześnie dość szybko postępuje choroba. Ale oczywiście zgadzam się, że jeśli bierzemy pod uwagę wpływ wojny, a brać go trzeba, to Travis od początku jest na swój sposób chory, a dokładniej ma zniszczoną psychikę, bo nazywać to chorobą uważam za pewne nadużycie. Przy czym moje spojrzenie na ten film nieco ewoluuje, bo pierwszy post, który w tym temacie napisałam zawiera ciut inną interpretację - przynajmniej odnośnie pewnych szczegółów, niz to, co teraz piszę. Ale myślę, że to właśnie pozytywny skutek prowadzenia takiej dyskusji, że siebie tak poprowokujemy do dalszego "wdrążania się" ;) Tak więc wszelka kontynuacja i polemiki mile widziane.

ocenił(a) film na 10
Eleonora


Muszę przyznać, że to co piszesz jest bardzo sensowne. Podoba mi się to ujęcie tematu. Ładnie to nazwałaś - "tryb żołnierza" :). Dla mnie jednak ten tryb włącza się dopiero w chwili, kiedy Travis podejmuje decyzję o kupnie broni. To przełomowy moment w jego życiu. Świadczą o tym słowa : "8 czerwca. Rozpoczynam nowy etap życia. Dni, które mijają jeden za drugim... długi, nieprzerwany łańcuch... Aż tu nagle...nadchodzi zmiana."

Narazie jednak chciałabym skupić się na tym, co było przedtem, na Travisie w uśpionym trybie żołnierza. Może powinnam wyjaśnić, skąd wzięły się moje przypuszczenia o domniemanym poczuciu niższości Travisa, i o tym, że niby dręczy go sumienie. Otóż, zainspirowała mnie do tego wypowiedź Schradera. Cytuję fragment: "He takes Betsy to a porn film (...)because something inside him says 'I should be alone'(mała prośba, czy mógłby ktoś przetłumaczyć całą wypowiedź Schradera? Ja nie jestem w stanie zrozumieć wszystkich słów, wyłapuję jedynie ogólny kontekst. Źródło podałam w którymś poście wyżej). Więc, coś w Travisie mówi mu, że on POWINIEN być sam. To mnie właśnie zastanowiło - skąd to jego przeświadczenie, że powinien być sam? Dlaczego powinien być sam? Ta cała moja teoria na temat sumienia, "grzechów", poczucia niższości to tylko próba odpowiedzi na te pytania, takie pierwsze skojarzenie. Nie będę się przy tym upierała :).
Jakkolwiek, chciałabym w tym miejscu podkreślić jeszcze raz pewien ważny aspekt - mianowicie, samotność Travisa. On sam nazywa siebie 'samotnym dzieckiem Boga'. Fakt, tak jak napisałaś, jakaś część Travisa napewno chciałaby mieć normalne życie, pracę, kochającą kobietę, rodzinę. To normalne. Nawet jeżeli próbuje to osiągnąć, to są to jedynie bezskuteczne działania. Bo druga część Travisa wierzy w to, że powinień być sam. Widzę tu wielki wewnętrzny konflikt pomiędzy tym czego Travis pragnie, tym co powinień i tym co może,lub raczej czego nie może - a nie może żyć normalnie. Dlaczego? Dlatego, że nie jest w stanie uciec od Wietnamu. Nie jest w stanie wymazać przeszłości, chociaż bardzo się stara. Wszelka normalność przeminęła dla niego bezpowrotnie. Piszesz Eleonorko, że nie chodzi tu o radzenie sobie z traumą, lub szukanie życiowego celu, który zająłby myśli, tylko o to, że on nie potrafi żyć normalnie.W chwili obecnej jestem w stanie zgodzić się z tym.

Kończę już na dzisiaj, ponieważ miałam ciężki dzień i jestem ciut zmęczona :). Jutro jednak wrócę do Travisa, którego ukazałaś mi w nowym świetle.

Dziś zostawiam po sobie pytanie: "Dlaczego Travis uważa, że
POWINIEN być sam?"

ocenił(a) film na 10
woooow

hmm może chodzi właśnie o to, że żołnierz powinien być sam. Że nie może sobie pozwolić na jakieś romantyczne więzy, które odciągałyby go od jego głównego działania jakim jest walka. Żołnierz wyjeżdżający na wojnę może mieć rodzinę, ale jadąc na wojnę zostawia ją i zajmuje się wyłącznie walką. Skoro Travis czuł się głównie żołnierzem i to 24 godziny na dobę (i na miejscu) to właściwie nie mógł sobie pozwolić na rozpraszanie się jakimiś ckliwościami związanymi z kobietą - coś takiego dekoncentruje "wojownika". Może chodziło o to, że Travis świadomie chciał stać się normalnym cywilem, ale po Wietnamie był już całkowicie żołnierzem i instynktownie, podświadomie odrzucał wszelkie związki i zachowania, które mogłyby go odciągnąć od imperatywu jego działania, czyli walki. Początkowo próbował się temu przeciwstawiać i tworzyć jakieś normalne życie, normalne relacje międzyludzkie, poderwać dziewczynę itd., jednak później poddał się tej swojej nabytej naturze żołnierza całkowicie, kupił broń, zaczął ćwiczyć, ogolił się i stał się z powrotem prawdziwym żołnierzem. Już wyłącznie żołnierzem. W tym swoim nowym życiu przestał się już przeciwstawiać naturze żołnierza.
Myślę, że on może nawet tego nie rozumieć - tej walki, która się w nim toczy między "naturą cywila", a "naturą żołnierza". I dlatego właśnie podświadomie zniechęca do siebie Betsy mimo, że świadomie bardzo chce ją poderwać. Jednocześnie próbując się odnaleźć (samego siebie zrozumieć) rozmawia z tym starszym taksówkarzem o czymś ważnym w życiu, co by nadało życiu jakiś sens. Mówi o tym - o co mu chodzi, ale w sumie nie do końca jest w stanie to wytłumaczyć. No i nic dziwnego, bo faktycznie nie bardzo sam siebie rozumie. Próbuje wesprzeć się cudzą opinią/poradami/ by zrozumieć, co się właściwie w nim dzieje, a tak naprawdę to jest proste i chodzi jedynie o to, że wyrywa się z niego żołnierz, który dąży do całkowitego unicestwienia pierwotnego Travisa. Pierwotnego w sensie wcześniejszego (przedwojennego) - Travisa cywila - Travisa, który myślał o różnych rzeczach, interesował błachymi i poważnymi sprawami - Travisa, który nie był robotem skupionym wyłącznie na walce z wrogiem.

Tak w ogóle to jest bardzo ciekawa kwestia - to na ile człowiek po takiej wojnie potrafi z powrotem stać się cywilem. Same urazy psychiczne, traumatyczne przeżycia to jedno, ale właśnie jest jeszcze ciekawe zagadnienie tego przeistoczenia się w żołnierza. Widziałam kiedyś dokument o seryjnym mordercy, który właśnie też był wcześniej żołnierzem, tylko nie pamiętam czy walczył w Wietnamie, czy gdzieś indziej, ale on po prostu przyzwyczaił się do tego, że wręcz powinien zabijać. W tym filmie było sporo jego wypowiedzi i właściwie to było całkowicie zrozumiałe, że ten człowiek wróciwszy do kraju (USA) po prostu zachowywał się dalej tak, jak na wojnie, czyli po prostu mordował. Niby rozumiał, że nie powinien, z drugiej jednak strony był zbyt mocno przyzwyczajony do tego, że powinien się w ten sposób zachowywać, że to jest normalne. A nawet więcej - pożądane - zachowanie. Wcześniej musiał się przełamać (będąc w wojsku i idąc na wojnę) by zacząć zabijać, ale później przyzwyczaił się do tego, że chwalono go im więcej osób zabił i nauczył się podchodzić do tego bez emocji, a jednocześnie wyrobić w sobie ten nawyk walki i zabijania. Wrócił do kraju i zachowywał się tak samo. Nie mógł przestać być żołnierzem. No i go zamknęli i ukarali :) Taki absurd, no nie? Sporo mówi się o przeżyciach traumatycznych, o tym, że ludzie po takim pobycie w wojsku boją się nawet trzaśnięcia drzwi, nie mogą spać itd. Ale w sumie mało mówi się o tym drugim problemie - jak mają oduczyć się być żołnierzami i z powrotem nauczyć się nie zabijać.

Przy okazji jest też taki film: http://www.filmweb.pl/f204503/Ci%C4%99%C5%BCkie+czasy,2005 i tam też jest ładnie nakreślony ten problem przejścia z "trybu żołnierza" z powrotem na "tryb cywila". Z tymże w "Taksówkarzu" jest to bardziej klarowne choć nie od razu przyszło mi to do głowy. No ale jak już przyszło ;P to widzę, że jest to bardzo klarownie i naprawdę wspaniale przedstawione. Wcześniej myśląc o następstwach przeżycia wojny za bardzo skupiałam się na tym poczuciu braku bezpieczeństwa i dlatego umykał mi ten drugi problem, a ten film jest raczej właśnie o tym drugim.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones